Autor Wiadomość
Brat Horhe
PostWysłany: Czw 0:42, 12 Lut 2009    Temat postu:

Natchnął mnie ten artykuł.
Wyobraźmy sobie Europę Zachodnią jaka jest. Dzisiejszy przedruk na Onecie Der Spiegel'owskiego artykułu na temat Benedykta XVI zarzuca Papieżowi, że nie jest ... politykiem, dyplomatą. Że jest teologiem, specem od duchowości. W artykule czytamy, iż episkopat niemiecki w osobie Lehmana odcina sięod tych działań Papieża ...
A tu proszę w postępowym świecie, w Polsce taaaaakie rzeczy!
Fascynujące.
Czy ktoś wie jakie są dalsze losy pustelników, czy mają jakąś regułę i na jakim prawie są w Kościele?
SILENTIUM
PostWysłany: Śro 15:18, 26 Mar 2008    Temat postu: Pustelnicy z Czatachowy

Cytat:
Pustelnicy z Czatachowy szukają drogi do zbawienia

14.04.2006







Z dala od cywilizacji, w leśnej, jurajskiej głuszy, bez prądu i bieżącej wody, ostatni w Europie pustelnicy szukają drogi do zbawienia. Surowe warunki i izolacja od zewnętrznego świata to dla nich atut w modlitwie oraz kontemplacji życia i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Śpią w skromnych trumnach i proszą Boga o śmierć starego człowieka - symbolu złych nawyków, grzechu i niedoskonałości.

W pustelni

- Nie wiem co piszą gazety, nie mam dostępu do telewizji ani Internetu. Nie docierają do mnie informacje polityczne i gospodarcze. Mój umysł jest wolny od wszelkich manipulacji i nacisków - zapewnia ojciec Stefan Legawiec, przełożony wspólnoty pustelników z Czatachowy.

Cykl życia, w duże mierze, reguluje braciom przyroda. Dotyczy to między innymi godzin wypoczynku. Zimą czy późną jesienią budzą się około szóstej. Latem chętnie wstają o piątej czy czwartej, żeby modlitwą powitać wschód słońca.

Poranna modlitwa i msza święta to praktycznie jedyne wspólne zajęcia pustelników. Resztę dnia spędzają w samotności, możliwie w największej izolacji od świata zewnętrznego. Chodzą w szarych habitach, przepasani szerokimi skórzanymi pasami. Żeby mieć niezbędną do życia wodę, w zimie topią śnieg, a latem chodzą do oddalonej wsi.

Mieszkają w skromnych chatkach rozrzuconych po całym lesie. Domki wznosili własnymi rękami. Mnóstwo w nich osobistych patentów i własnych, oryginalnych rozwiązań. Cechą wspólną są strome dachy. Tak słabych konstrukcji nie mogą obciążać zwały śniegu. Dowolność obowiązuje natomiast przy doborze materiałów. Dominuje drewno i skromna podmurówka. Resztę uzupełniają przypadkowo dobrane drzwi, niewielkie okna wykonane własnym sumptem i mniej lub bardziej widoczne kominy. Wnętrza są jeszcze bardziej spartańskie. Zamiast łóżek trumny lub twarde deski.

Obowiązkowe wyposażenie uzupełniają surowe taborety, drewniane stoły oraz półki na modlitewniki. Chatki otoczone są płotami zrobionymi z wysokich patyków znalezionych w lesie. Obok nich bracia ustawili stacje drogi krzyżowej, kapliczki i różnej wielkości krucyfiksy. Do chatek prowadzą wąskie, kręte ścieżki.

Cytat:


Pogoń za dobrami tego świata, bez zwracania uwagi na potrzeby drugiego człowieka, bez życia w miłości to pułapka, w którą wpada coraz więcej ludzi - mówi pustelnik z Czatachowy, brat Jerzy (na zdjęciu) mieszkający w leśnej głuszy.


Praca i modlitwa

Pustelnia jest w zasadzie samowystarczalna.

- Kultywujemy ubóstwo. Nie przyjmujemy żadnych datków. Odsyłamy darczyńców i sponsorów. Nie zbieramy ofiar na tacę, ani do puszek. Żyjemy z pracy własnych rąk - zapewniają pustelnicy.

Jedyny wyjątek czynią dla pobożnego piekarza z Janowa, który od ośmiu lat przywozi im chleb.

- Przeciętny człowiek nie wie ile dobra kryje w sobie las. Co roku zbieramy jagody, poziomki i borówki. Robimy z nich powidła. Cenimy także grzyby. Suszymy je na słońcu - wylicza ojciec Stefan.

Wzorem swoich wielkich poprzedników założyli pasiekę. Pszczołami opiekuje się brat Rajmund.

- Pochodzę z podkieleckiej wsi. W gospodarstwie rodziców nie było uli, ale w pustelni szybko nauczyłem się pszczelarstwa. Lubię te cenne i pracowite owady. Szczególnie teraz, kiedy po zimie budzą się do życia - uśmiecha się brat Rajmund.

Inny pustelnik hoduje króliki. Natomiast wszyscy bracia, co roku pracują w polu u zaprzyjaźnionego gospodarza. Za swój trud dostają ziemniaki, które magazynują na zimę.

- Część osób ma mylne przekonanie o życiu pustelników. Są pewni, że nic nie robimy, leżymy do góry brzuchami i czekamy, aż ktoś zlituje się nad nami i przyniesie coś do jedzenia. Rzeczywistość wygląda całkiem inaczej - mówi ojciec Stefan.

Jedyne pieniądze, które posiadają pustelnicy pochodzą z pracy rekolekcyjnej.

- Zapraszają nas parafie z całej Polski. Cenią nasze nauki rekolekcyjne i misyjne. W podzięce składają ofiary. To za nie wybudowaliśmy kaplicę, w której odprawiamy msze święte - wyjaśnia ojciec przełożony.

Cywilizacja i turyści

Mimo olbrzymich starań o odizolowanie się od świata zewnętrznego pustelnicy nie mają całkowitego spokoju. Okazuje się, że cywilizacja i to ta w najgorszej odmianie sama dobija się do pustelni. Najgorsi są żądni sensacji i plotek intruzi, którzy celowo zapuszczają się w głąb lasu, żeby zakłócać życie pustelników. To z myślą o nich, na drzwiach swojej chatki, ojciec Stefan umieścił czerwony, rzucający się w oczy napis: "Zachowuję milczenie".

- Ludzie dobijają się do drzwi, bo chcą zobaczyć, jak wygląda pustelnik. Zaglądają przez okna i chodzą wkoło ogrodzenia. Kiedy wyjdę do nich zadają najczęściej błahe pytania typu: co jem, z czego żyję itd. Najchętniej chcieliby, żebym stał na baczność i przez cały dzień zaspokajał ich ciekawość - narzeka przełożony wspólnoty.

Bywają jeszcze gorsze sytuacje. Skromne domki pustelników odwiedzają złodzieje. Jesienią ubiegłego roku, kiedy brat Jerzy musiał skorzystać z pomocy dentysty i opuścił domek, złodzieje skradli dwa rowery - jedyne komunikacyjne zdobycze cywilizacji dostępne w pustelni. Nieco wcześniej, za sprawą podpalacza, spłonęły zabudowania pustelni. Innym razem do pustelników zawitał złodziej wypuszczony właśnie z więzienia.

- Szukał ludzi, którzy byli gotowi modlić się w jego imieniu. Zapytał czy oprócz nas są jeszcze jacyś pustelnicy w Polsce - opowiada ojciec Stefan. - Skierowałem go do żyjącego w świętości, sędziwego brata z Kalwarii Zebrzydowskiej. Jedyne pieniądze, które w życiu zgromadził trzymał na swój pogrzeb, żeby współbraciom zakonnym nie robić problemów. Były więzień wykorzystał ufność staruszka, sterroryzował go nożem i zmusił do pobrania pieniędzy z książeczki. Po wizycie na poczcie zabrał mu gotówkę i odjechał.

Reguły na nowe czasy

Część osób, całkowicie niesłusznie, traktuje pustelników, jak odszczepieńców, a nawet ludzi łamiących prawo. Tymczasem wspólnota z Czatachowy działa w zgodzie z prawem świeckim i zasadami Kościoła katolickiego.

- Z otwartymi rękami przyjęliśmy braci w naszej gminie. Ale wznoszoną kaplicę czy budowane domki zgodnie z prawem należało zalegalizować. Dlatego wprowadziliśmy zmiany w miejscowym planie zagospodarowania, a teren pustelni został uznany za obszar kultu religijnego. To duże wyróżnienie dla nas, że pustelnicy mieszkają po sąsiedzku - wyjaśnia Andrzej Lech, radny i były burmistrz Żarek.

Wielkim przyjacielem i duchowym opiekunem pustelników jest arcybiskup Stanisław Nowak, metropolita częstochowski. Często ich odwiedza i wspólnie modli się w niewielkiej kaplicy. To on pracuje nad nową regułą dla "leśnych braci", bo do tej pory obowiązywał, jak mówią pustelnicy, roboczy zbiór praw i przepisów.

- Wszystko musi być dostosowane do współczesnego świata. Przecież XXI wiek to nie średniowiecze. Nie musimy rezygnować z mycia i nikt nas nie zmusza do siedzenia na słupach. Od wszelkich umartwień ważniejsza jest modlitwa i miłość. Bez nich nawet największe wyrzeczenia nie mają sensu - wyjaśnia ojciec Stefan.

Powołanie najważniejsze

Wspólnota jest otwarta na nowych braci, ale nie wszyscy nadają się i spełniają wymogi nakładane na pustelników.

- Najlepiej jeżeli kandydat na pustelnika przemierzył wcześniej drogę zakonną. Bez większych problemów z trudami naszego życia radzą sobie np. kameduli. Niezwykle ważne jest także przygotowanie intelektualne. Bywają wyjątki, ale na pustelników najlepiej nadają się ludzie z wyższym wykształceniem. Osoby niewykształcone mogą zdziwaczeć. Tutaj potrzebny jest intelekt i szerokie horyzonty. Bez nich trudno odbyć tę trudną drogę duchową - mówi ojciec przełożony.

Cenione są także praktyczne umiejętności. Trzeba umieć wbijać gwoździe, piłować deski czy gotować posiłki.

- Mieliśmy jednego ze współbraci, który nie potrafił napalić w piecu. Przez długie zimowe wieczory siedział w sowim domu zziębnięty, ubrany w kilka kufajek. Kompletnie nie wiedział, jak obchodzić się z piecem - wspomina ojciec Stefan.

Do pustelni nie są przyjmowane osoby z rozchwianą psychiką.

- Unikamy wizjonerów i ludzi obdarzonych prywatnymi objawieniami. Nie zagrzeją tu również miejsca nawiedzeni i osoby przesadnie pobożne. Natomiast cechami pożądanymi są: twarde stąpanie po ziemi, pokora, gotowość do ofiarnej modlitwy - wyliczają pustelnicy.

Bracia mają dużą swobodę. Dlatego tak ważna jest wewnętrzna dyscyplina pustelników. Ojciec Stefan powtarza, że nie jest terrorystą i nikogo do niczego nie zmusza. Bracia sami decydują o formach i miejscach modlitwy. Ale bodaj najważniejsze jest osobiste powołanie do życia pustelniczego. Bez tego powołania kandydaci na pustelników szybko rezygnują. Nie wytrzymują surowych warunków codziennego życia, albo nie potrafią sobie poradzić z własną psychiką.

- Szatan ma pustelników na oku. Czai się, żeby wprowadzić apatię, zwątpienie i przygnębienie. Dlatego tak bardzo potrzebna jest nam modlitwa do radosnego wojowania o życie wieczne - mówi Ojciec Stefan.

Z perspektywy pustelni

Pustelnicy niewiele mówią o sobie. Ojciec przełożony z wykształcenia jest elektronikiem. Po zakończeniu nauki pracował w elektrowni. Później wstąpiło do Zakonu Paulinów. Tam "krocząc duchową drogą" poczuł powołanie do życia pustelniczego. Podobne życiorysy mają inni mieszkańcy pustelni. Brat Jerzy przez pięć lat przebywał u kamedułów. Życie w Czatachowie to dla niego naturalna kontynuacja obranego wcześniej kursu. Wszyscy są niezwykle serdeczni i uśmiechnięci. Modlitwę przeżywają jak mistycy. Często zamykają oczy, a na ich twarzach maluje się głębokie skupienie.

Zgodnie ze swoją regułą pustelnicy z Czatachowy nie rozmawiają z dziennikarzami. Nie pozwalają się filmować, ani fotografować. Dla nas zrobili wyjątek, pod warunkiem, że napiszemy o niebezpieczeństwach grożących współczesnemu człowiekowi.

- Z perspektywy pustelni widać je doskonale. Niezwykle groźny jest relatywizm moralny. Zatarcie różnicy pomiędzy dobrem a złem. Równie niebezpieczny jest materializm, który może doprowadzić ludzkość do nieszczęścia. Pogoń za dobrami tego świata, bez zwracania uwagi na potrzeby drugiego człowieka, bez życia w miłości to pułapka, w którą wpada coraz więcej ludzi - ostrzega ojciec przełożony. - Z tego wszystkiego rodzi się strach przed cierpieniem. Lekarstwem na to jest modlitwa do Chrystusa, którego chwalebne zmartwychwstanie w sposób szczególny wspominamy właśnie w Wielkanoc. Pisanki, zielone gałązki czy koszyczki są tylko otoczką tego wielkiego święta, ale nie są jego istotą.

Pod patronatem "Dziennika Zachodniego"

Jubileuszowy Rok Rodziny

Ojcowie Paulini z klasztoru w Leśniowie prowadzą przygotowania do obchodów Jubileuszowego Roku Rodziny. Cykl spotkań religijnych i imprez sportowo-kulturalnych zbiegnie się z rocznicami ustanowienia w Leśniowie nowicjatu paulinów i koronacji figury Matki Bożej Leśniowskiej Patronki Rodzin.

Honorowy patronat nad obchodami jubileuszu objął ks. prymas kardynał Józef Glemp. W prace nad przygotowaniami mocno zaangażowali się między innymi: senator Czesław Żelichowski, generał brygadier Zbigniew Meres, wiceprezes Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, burmistrz Łaz Tadeusz Czop oraz Andrzej Lech, radny z Żarek. Wydatną pomoc zadeklarował Śląski Urząd Marszałkowski. Dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach Piotr Wcisło

zaproponował współpracę przy organizowaniu plenerowych koncertów, turniejów sportowych oraz innych imprez towarzyszących poświęconych propagowaniu bezpieczeństwa na drogach.

Okolicznościową kartę telefoniczną poświęconą leśniowskiemu jubileuszowi chce wydać TP SA. Natomiast patronat medialny objął "Dziennik Zachodni". Na naszych łamach podamy niebawem dokładny kalendarz uroczystości oraz imprez jubileuszowych.

Św. Paweł z Teb - Pionier życia na odludziu

W historii Kościoła za pierwszego pustelnika uznawany jest św. Paweł z Teb. To on był pionierem życia na odludziu, w całkowitym wyrzeczeniu, surowej ascezie, modlitwie i kontemplacji.

Cytat:
Święty Paweł Pierwszy Pustelnik urodził się w Tebach (Egipt) w zamożnej rodzinie. Od dzieciństwa wychowywany w duchu chrześcijańskim, mając 20 lat zbiegł na pustynię, aby uniknąć prześladowania, które wybuchło za czasów cesarza Decjusza (249-251). Po dwóch latach, gdy chciał powrócić do domu, szwagier pragnący odziedziczyć cały majątek zagroził mu oskarżeniem. Obawiając się uwięzienia, Paweł ponownie udał się na pustynię, tym razem już na zawsze. Spędził życie w samotności, mieszkając w grocie skalnej około 90 lat. Jak mówi legenda, każdego dnia kruk przynosił mu pół bochenka chleba, a kiedy Pawła odwiedził Antoni pustelnik, wówczas ptak przyniósł cały bochenek. Paweł pustelnik zmarł w wieku 113 lat. Przekaz legendy głosi, że gdy jego przyjaciel i równie świątobliwy pustelnik Antoni martwili się, jak poradzi sobie z wykopaniem grobu, przybiegły dwa lwy, które to uczyniły.

Idee św. Pawła kontynuuje zakon paulinów, który powstał na Węgrzech w XIII wieku. Pierwsi paulini przybyli do Polski w 1382 r. Trwałymi śladami ich nieustającej działalności w naszym regionie są klasztory w Leśniowie koło Żarek oraz na Jasnej Górze w Częstochowie. Według tradycji kult Matki Bożej Leśniowskiej jest ściśle związany ze czcią oddawaną Matce Bożej Jasnogórskiej.

Wracający z Rusi w 1382 r. śląski książę Władysław Opolczyk bezskutecznie poszukując wody w okolicy dzisiejszego Leśniowa, zwrócił się w pokornej modlitwie do Matki Bożej i uzyskał niezwykłą łaskę, bo nagle wytrysnęło obfite źródło, dające początek istniejącemu do dziś potokowi Leśniówka. W dowód wdzięczności pozostawił w kaplicy przy źródle drewnianą figurkę Matki Bożej, którą wiózł razem z obrazem Czarnej Madonny. Figurka znajduje się dzisiaj w klasztorze ojców Paulinów w Leśniowie, a obraz Czarnej Madonny na Jasnej Górze.

Pustelnia w Czatachowie leży kilka kilometrów od klasztoru ojców Paulinów w Leśniowie, kontynuatorów dzieła św. Pawła.


Grzegorz Cius - POLSKA Dziennik Zachodni

http://wisla.naszemiasto.pl/kultura/590788.html

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group